Dyskusja:Immunitet

Obecnie Dyskusja:Immunitet stał się tematem ogólnego zainteresowania, który obejmuje wiele różnych aspektów, a jego implikacje wywarły znaczący wpływ na społeczeństwo. Od wpływu na kulturę popularną po znaczenie w nauce i technologii, Dyskusja:Immunitet wywołał ciągłą debatę i wzbudził zainteresowanie ludzi w każdym wieku i o każdym pochodzeniu. W tym artykule zbadamy różne aspekty Dyskusja:Immunitet i przeanalizujemy jego znaczenie w różnych kontekstach, zapewniając kompleksowy przegląd, który pozwoli czytelnikom zrozumieć jego znaczenie i możliwe konsekwencje w dzisiejszym świecie.

"nie podlegają przepisom" ?

Jakim przepisom niby nie podlegają osoby pełniące w/w funkcje ? --V.C. 12:03, 1 kwi 2007 (CEST)

a moze mialo to byc ze sa nietykalni wobec prawa --84.201.210.11 19:13, 16 kwi 2007 (CEST)

Polemika przeniesiona z artykułu

Przenoszę polemikę zamieszczoną przez IP w artykule we właściwe miejsce.

Błędem logicznym obarczony jest powyższy tekst, mówiący, że "immunitet, to nie jest przywilej". Powyższy tekst wprowadza w błąd i wywraca do góry nogami logikę pragmatyczną, oraz próbuje zmienić aksjomat co jest niewykonalne! Jeżeli uznamy, że przywilej nie jest wyłączeniem z obowiązku to czym będzie przywilej? Słowo "immunitet" pochodzi z łaciny od słowa "immunitas" i oznacza "przywilej" lub "wolny od czegoś" np. od obowiązku, podatków! Żródło: SŁOWNIK ŁACIŃSKO-POLSKI. Immunitet według "Podręczny Słownik Wyrazów Obcych" W. Kopaliński, to prawo (przywilej) niepodlegania temu, co ciąży na innych i nieczynienia tego do czego inni są zobowiązani!

JoteMPe dyskusja 21:32, 26 maj 2008 (CEST)


Wydaje mi się, że anonimowy autor ww. wypowiedzi, choć użył niezbyt zgrabnej formy, w pewnym sensie ma rację. Immunitet jest przedmiotem badań wielu dziedzin/gałęzi prawa, w tym zwłaszcza konstytucyjnego, międzynarodowego publicznego oraz karnego formalnego. Banaszak (konstytucyjne)(str. 407), Waltoś (kpk)(str. 449) i Bierzanek/Symonides (mnar.publ.)(str. 181) używają – być może dla uproszczenia, ale jednak godzą się na to – ZAMIENNIE pojęć "immunitet" oraz "przywilej". Podejrzewam, że autor obecnego hasła:
  • oparł się na jednym źródle (nie wiem jednak którym, gdyż znaczna część wyraźnie oparta jest na akademickim Banaszaku)
albo
  • wymyślił to sam w wyniku doznanych przemyśleń.
Niestety z uwagi na porę nocy nie mam czasu sprawdzić któż tak napisał i zapytać go/jej o źródło. Nie mam też czasu uzupełniać i poprawiać hasła. Być może wrócę do tego jutro, być może w innym terminie. W każdym razie hasło stanowczo wymaga:
  • podania źródeł
  • uwzględnienia różnych poglądów doktryny, jak również języka potocznego
  • uwzględnienia różnych dziedzin/gałęzi prawa
Rozek19 (odpowiedz) 00:02, 27 maj 2008 (CEST)

Po dyskusji w drodze poczty elektronicznej z osobą, która podała się za autora wpisu (jestem związany tajemnicą prywatnej korespondencji), podtrzymuję mój pogląd, iż hasło wymaga neutralnizacji, podania źródeł i rozszerzenia. Obecnie przedstawia tylko jeden pogląd niezidentyfikowanego przeze mnie pochodzenia. Rozek19 (odpowiedz) 19:08, 27 maj 2008 (CEST)

od autora:
Informuję, iż definicja „Istotą immunitetu jest więc wyłączenie spod obowiązku i tym się właśnie różni od przywileju, czyli nadania szczególnego uprawnienia, którego inni będący w tej samej sytuacji prawnej czy faktycznej nie posiadają. Mówienie, iż "immunitet, to przywilej" obarczone jest więc błędem logicznym.” jest moja własna i opiera się na prostej dystynkcji – rozróżnienia przywileju od immunitetu:
Immunitet – zwolnienie spod obowiązku,
Przywilej – przydanie szczególnego uprawnienia.
Definicja została opracowana jako dychotomiczna (aby móc właściwie zaliczyć określone stany faktyczne do określonej klasy desygnatów) i skonstruowałem ją na potrzeby moich studentów-nieprawników (jestem sędzią i pracownikiem naukowo-dydaktycznym), aby w sposób możliwie czytelny i zrozumiały dla średnio zorientowanego odbiorcy należycie obrazowała różnicę. Oczywiście na potrzeby teorii prawa mogłaby być ona bardziej rozbudowana, a w szczególności bardziej precyzyjna, niemniej IMHO wikipedia nie jest adresowana do teoretyków prawa. Zaznaczam, iż wykładam prawo jako - powiedzmy - dziedzinę interdyscyplinarną, nie jestem konstytucjonalistą i nie przypominam sobie, abym czytał w ogóle Banaszaka :) Nie jestem autorem całości akapitu. Zbieżność definicji może wynikać z prostej przyczyny: piszemy przecież o tym samym pojęciu.

Witam autora, Pana sędziego i wykładowcę. Z całym należytym szacunkiem, muszę jednak zaznaczyć, że (obiektywnie) nie wiem jakie ma Pan predyspozycje do tworzenia własnych teorii na temat czym jest immunitet, a czym nie jest. Proszę mnie nie zrozumieć źle. Na Wikipedii przyjęliśmy taką zasadę, iż nie przedstawiamy twórczości własnej (patrz link). Jak już napisałem wyżej, osobiście nie dotarłem do publikacji potwierdzających takie zróżnicowanie pojęć (immunitet–przywilej), a dotarłem do poglądów zgoła innych (dla których immunitet należy do przywilejów). Dlatego artykuł został oznaczony szablonem WP:POV. W chwili obecnej hasło trzeba zneutralizować i przedstawić w nim różne rozumienia pojęcia (jak opisałem w dyskusji). Niezbyt rozumiem zdania, że zbieżność definicji może wynikać z prostej przyczyny: piszemy przecież o tym samym pojęciu. To w końcu immunitet jest według Pana przywilejem, czy też nie jest? I przede wszystkim, czy nadal kwestionuje (odrzuca) Pan zdanie innych, że właśnie immunitet jest przywilejem? Rozek19 (odpowiedz) 20:15, 2 cze 2008 (CEST)

I wszystko jasne, bo okazało się, że to jakieś chore przemyślenia.
A czym według autora różni się w takim razie: Wyłączenie z obowiązku od nadania szczególnego uprawnienia?
To pytanie retoryczne, bo już w tym momencie mogę stwierdzić, że niczym, poza użyciem innych słów.
Takich samozwańczych twórców jest pełno, ale raczej się leczą lub ukrywają. Autor obecnego hasła immunitet jako "nie przywilej" wygłasza to publicznie, więc musi się liczyć ze śmiesznością. Jestem ciekaw, czy skończył na magistrze czy jakimś cudem ośmiesza również stopień naukowy doktorski? Autor chyba sobie zdaje sprawę z tego, że próbując zmienić aksjomat i etymologię słowa, nie może wymagać od studentów, żeby uczyli się bzdur, albo żeby nawet w części znali jego interpretację. Takich rzeczy student się nie uczy, bo są to rzeczy oczywiste i logiczne. Jeżeli autor chce wprowadzić jakiś chaos informacyjno- naukowy to powinien się liczyć z tym, że co najmniej powinien zostać wykluczony jako naukowiec i odebranie mu stopnia naukowego.
Muszę stwierdzić, ze autor nawet nie rozumie słowa dychotomia, gdyż dychotomia to dwudzielność na dwie wykluczające się części. Niestety immunitet, ani przywilej w żaden sposób się nie wykluczają, nawet w minimalnym stopniu. Co jest bulwersujące: Autor sam sobie zaprzecza, uznając, że mowa jest o tym samym, a wiec autor używa słowa immunitet i przywilej również zamiennie, zatem autor zapomina o swojej definicji według, której popełnia błąd logiczny. Z dalszego punktu widzenia autor popełnia podwójny błąd logiczny, ale on go nie widzi, bo porusza się w dwuwymiarowej przez siebie stworzonej rzeczywistości. Gdyby autor miał rację mielibyśmy do czynienia z antynomią.
Mamy do czynienia z aksjomatem i niestety ku rozczarowaniu autora niepodważalnym.
Żeby pomoc wznieść się na wyższy poziom intelektu autorowi proponuję rozwiązać proste zadanie:
1=1
czy
1≠1
jeżeli 1≠1 to czy w matematyce możemy stworzyć jedynkę która jest inna od innej jedynki?
Idąc za logiką autora należałoby stworzyć jedynkę różową i jedynkę czarną. Różowa jedynka byłaby nierówna jedynce czarnej. Tylko w takiej sytuacji mam pytanie. Ile wynosi różowa jedynka, jeżeli jedynka czarna jest równa jedynce niebieskiej lub różnicy dwójki żółtej z jedynką czerwoną?
P.S.
Po przemyśleniu dlaczego autor promuje taki pogląd, przychodzą mi tylko dwie odpowiedzi do głowy. Pierwsza to należałoby wysłać autora tekstu, że "immunitet nie jest przywilejem" do zbadania przez psychiatrów czy jest zdrowy i nie ma schizofrenii.
Druga to jaki powód ekonomiczny, ideowy lub interes zmusza go do takiego podziału pojęcia, czy jest to próba zaprzeczenia faktom... będąc sędzią chce by ludzie uznali, że nie posiada przywileju, lecz posiada immunitet?
Czyżby immunitet już nie wystarczał i należało się ubiegać o jakiś przywilej poza immunitetem? Czy może ma coś na sumieniu i boi się, że ma tylko immunitet, ale niestety nie jest to przywilej dożywotni? A może należałoby uświadomić "ciemnogrodowi", że immunitet to coś naturalnego co jest bezsporne i musi być jakby nadane prawem natury, a nie stanowionym, a przywilej to "feudalny", "burżuazyjny" wręcz bandycki akt? O tak! To ostatnie! Właśnie o to chodzi. Więc skoro dotarłem do sedna sprawy. Uważam, że immunitet (burżuazyjny przywilej) sędziowski powinien zostać zniesiony, no chyba, że sędzia (autor) nie wierzy w niezawisłość Sądu?
Wikipedysta:Grandlogika 3 cze 2008 11:42 do 15:43

Wow, wycieczki personalne właściwie i wyczerpująco obrazują poziom, jaki Pan reprezentuje. Ja się od tego dystansuję i nie będę się ustosunkowywał do takowych argumentów.
Co do rozdzielenia pojęć, odsyłam np. do definicji z "http://pl.wikipedia.orghttps://wikious.com/pl/Przywileje_i_immunitety_dyplomatyczne"
"Z reguły mówi się łącznie o "przywilejach i immunitetach", nie rozdzielając tych pojęć, choć niektórzy są zdania, iż przywileje to pewne uprawnienia nie przysługujące samym obywatelom państwa, w którym akredytowany jest dyplomata (np. prawo do flagi), zaś immunitety to pewne wyłączenia od obowiązujących w danym kraju norm prawnych (np. immunitet jurysdykcyjny).". W tym sensie przywilejem sędziego, jako pracownika jest 36 dni urlopu (zamiast 26), natomiast immunitetem jest brak odpowiedzialności za wykroczenia w trybie kpsw.
Chyba mnie Pan nie zrozumiał, pisząc, że sam sobie zaprzeczam, bo "mowa jest o tym samym". Chodziło oczywiście o zbieżność definicji z artykułu (przypisywanych mi błędnie w całości) i sformułowanych przez Banaszaka. Skoro piszemy o tych samych pojęciach, więc trudno je opisywać całkowicie innymi słowami.
Być może jest Pan osobą skrzywdzoną przez sąd, stąd agresja w słowach i używanie nie niosących za sobą żadnej sensownej treści słów i epitetów. Takich osób jest bardzo dużo w sądzie i niestety prawda jest taka, że będą zawsze. W końcu zawsze ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać, więc statystycznie 50% stron wychodzi z sądu niezadowolona. Zgadzam się, że niezłomności nic nie zastąpi, niemniej gdy okaże się, że pan przegrał w sądzie, bo sędzia (jak każdy normalny człowiek, który ma słabości, rodzinę, chce bezpieczeństwa materialnego) w naszym kraju, gdzie sądów się nie poważa, został zmuszony szykanami, czy zapowiedzią utraty wolności, aby wydać wyrok nie taki jak być powinien, to doceni pan immunitet. Oczywiście w zakresie naruszania immunitetu formalnego, odsyłam do czasów przedwojennych i działań sanacji skierowanych przeciwko posłom opozycji.
Mam też nadzieję, że pisanie tekstu, naszpikowanego argumentum ad hominem sprawiło Panu dużo satysfakcji (w tym wnioski, do których sam Pan doszedł na końcu), choć nie jestem przekonany, iż tak właśnie powinna wyglądać dyskusja nad hasłem.

Odsyłasz znowu do źródła, ktore każdy nieuk może stworzyć.
Żaden sąd dotychczas mnie nie skrzywdził. Na szczęście z sądami nie mam nic wspólnego. Wycieczki personalne są bardzo dalekie od tego jak je odbierasz. Są przemyśleniami, a nie stwierdzeniami, a to jest wielka różnica. Poza tym nie ma adresata, bo adresat jest anonimowy. Ja nie poszedłem po prostej linii wycieczki personalnej, a Ty to zrobiłeś pisząc o poziomie wypowiedzi. Zarzucasz mnie to co swobodnie możesz zarzucić sobie samemu. Dodatkowo, w przeciwieństwie do Ciebie jako anonima, mój nick (pseudonim) reprezentuje prawnie chronione dobro, które ośmieszane może zostać naruszone.
A teraz merytorycznie. To co piszesz nijak się ma do logiki. Wyłączenie z odpowiedzialności karnej sędziego to również przywilej. Nie zrozumiałeś tego co napisałem. Napisałem, że skoro sąd jest niezawisły to sędzia nie powinien się obawiać fałszywych oskarżeń. W tej chwili podważyłeś jako sędzia w ogóle sens istnienia sądu. Nie rozumiesz logiki i nie wiem dlaczego? Czy to zamierzona sofistyka, czy nieświadoma i nielogiczna papka wyuczonych regułek? Jeżeli według Ciebie nie istnieje w tej sytuacji niezawisły sąd, a sędzia potrzebuje immunitet to sąd nie ma prawa istnieć. Pozostaje ludziom indywidualna reakcja na zło. Masz mało wspólnego z filozofią i dlatego nie dostrzegasz z czym igrasz stwierdzając tak radykalnie. Igrasz z filozofią absolutną. W tej chwili stworzyliśmy źródło wiedzy na którym mogą oprzeć się inni, bardziej niż na Twoich błędnych przemyśleniach na temat immunitetu. W tej chwili stworzyliśmy absolutnie wiarygodne źródło na którym mogą się oprzeć teoretycy ustrojów uważanych za radykalne w dzisiejszych czasach "kamienia łupanego" w nauce politycznej. Nie zdajesz sobie sprawy z tego co zrobiłeś, ale przez swoją błędną logikę i stwierdzenie faktu o sądach, właśnie podważyłeś sens istnienia sądu, a zatem immunitetu (przywileju) sędziowskiego, a z prawa karnego pozostało właśnie wspomnienie, tak samo błędnych przemyśleń klasyków. 36 dni urlopu dla sędziego jako przywilej - tak zgadza się. Nie zgadza się tylko nazewnictwo, lub stworzony jakiś absurdalny podział. Poruszasz się po definicji nadal nie rozumiejąc słowa immunitet. Immunitas to oznacza przywilej. Zatem 36 dni urlopu to immunitet w którego dodatkowo w skład wchodzi wyłączenie z obowiązku i odpowiedzialności karnej. Pojęcie przywilej nie jest potocznie. Potocznie mówiąc o wyłączeniu z obowiązku odpowiedzialności karnej mówimy immunitet. Tego nie rozumiesz. Nie rozumiesz, że potocznym słowem jest immunitet, a nie pojęcie przywilej.
Grandlogika

nie rozumiem, do czego zmierza ta polemika, bo na pewno nie do opracowania poprawnego hasła
Kwestie formalne:
Twierdzi Pan, że nie poszedł "po prostej linii wycieczki personalnej", więc rozumiem, że teksty o "leczących się" samozwańcych twórcach, względnie odsyłanie do psychiatrów, tudzież o narażaniu sie na śmieszność, to nie Pańskie dzieło? Są to oceny adresowane do mnie (wywołane moim tekstem) i chyba nie ma co do tego wątpliwości. Chyba za bardzo bierze Pan moje argumenty do siebie, a to błąd.
Merytorycznie:
Jak widać, wszystko sprowadza się do kwestii definicji, którą należy sformułować, względnie doprecyzować i to toczy się spór. Zbędne są argumenty w stylu, że igram z filozofią absolutną itp. Definicji jest kilka, w tym potoczne i prawne. Musimy jakąś przyjąć dla tych (korzystających z wiki), którzy nie podejmują się ich sformułowania, czy doprecyzowania.
Dziwi mnie formułowanie tez w stylu "skoro sąd jest niezawisły to sędzia nie powinien się obawiać fałszywych oskarżeń", bo wskazuje to na nieznajomość tematu - następuje tu bardzo mylące przesunięcie pojęciowe. Przypominam, że nie sąd jest niezawisły, tylko sędzia jest niezawisły. Sąd natomiast jest niezależny (vide: art. 178 ust. 1 i art. 186 ust. 1 Konstytucji). Immunitet jest materialną gwarancją niezawisłości. Może nie być immunitetu, ale uznaje się, iż posiadanie go wzmacnia niezawisłość (odsyłam do orzecznictwa TK cytowanego przy haśle o sędziach). Odnosząc się natomiast do reguł wykładni językowej przypominam, że jeżeli ustawodawca w jednym akcie prawnym używa dwóch odmiennych słów: "immunitet" i "przywilej" oznacza to, iż ma na myśli dwie odmienne instytucje prawne. Rozumiem, że jest Pan prawnikiem i nie trzeba Panu tłumaczyć odrębności języka prawnego, w tym odniesień tekstu prawnego do sformułowań potocznych, nadto niedopuszczalności stosowania w języku prawnym zamienników określonych pojęć (przykład: zamiast słowa "król", użyjmy w kolejnym zdaniu "monarcha").
Reasumując całą dyskusję: jeśli Panu moja definicja nie pasuje i do tego jest tak oczywiście błędna - można ją zmienić w każdej chwili. Można oprzeć się wyłącznie na etymologii samych znaków. Można dać definicję Kopalińskiego (bo czasem mam wrażenie, że wystarczy nazywać się "Kopaliński", by każda definicja była uznawana za jedynie obowiązującą :)), bądź czyjąkolwiek. Nie będę jej poprawiał. Pan osiągnie upragnioną satysfakcję, nie będzie igrania z filozofią itd.
Przypominam też Panu o pewnej regule, którą należy przestrzegać, mianowicie: "Pamiętaj, że dyskusja hasła służy wymianie zdań dotyczącej jego treści i kształtu. Nie powinno się tu natomiast wyrażać swoich opinii o temacie hasła, czy traktować tej sekcji jako forum dyskusyjnego.". Skupmy się więc na pracy nad hasłem i proszę o pomijanie argumentów odnoszących się do nas obu. Pan zaczął od nielojalnych forteli erystycznych, ja kończę, jest więc po równo. Od następnego postu odpowiadam tylko na meritum.

C.D.N.
Pisanie: "Immunitet jako przywilej to błąd logiczny" jest błędem logicznym. Jeżeli w Kodeksie Karnym mówimy o przemocy to mamy na myśli także mobbing, czyli psychiczne znęcanie się. Nie musi być sformułowane w Kodeksie, że również mamy na myśli psychiczne znęcanie się. Jeżeli mówimy monarcha to mamy na myśli króla. Jeżeli mówimy przywilej to mamy na myśli immunitet jak i odwrotnie. ::::Interpretacja jakiegoś tam sądu co do interpretacji kolejnej z kolei jako jakiś precedens to kpina. Ostatnio sąd zinterpretował zasadę, że prawo nie działa wstecz przy oskarżeniu sędziów stalinowskich, którzy łamali prawo i skazywali na śmierć, gdy jeszcze nie było przepisu z którego skazywali więźniów politycznych. Prawo nie działa wstecz według sądu w tym przypadku bo nie było przepisu, który powiedzmy skazywałby sędziów za zbrodnie stalinowską. Jest to sofistyka i to z poziomu marginesu społecznego. Każdy człowiek posiada zdolność rozpoznawania zła, jeżeli jej nie posiada, jest według obecnego prawa jednostką patologiczna i która zapewne odpowie z Kodeksu Karnego za choćby morderstwo. Tym samym sędziwie stalinowscy mogą spokojnie odpowiadać jak osoby patologiczne z artykułu o morderstwo, a z prawa międzynarodowego za zbrodnię na ludzkości. Jest ogromna ilość przepisów prawa które wtedy istniały a z których mogą ci sędziowie stalinowscy odpowiedzieć. Zatem powoływanie się na jakieś absurdalne interpretacje sądu jest oburzające, zwłaszcza, że interpretacja jest delikatnie mówią wątpliwa. Biorąc pod uwagę, że mamy pewność, że sądy przestały być wiarygodne, a sędziowie nie są niezawiśli, a immunitet jest tylko zbędnym przywilejem, który wcale nie wzmacnia niezawisłości, a wręcz przeciwnie wzmacnia bezkarność sędziów, a w żadnym wypadku nie wpływa na sprawiedliwość wyroku. Twierdzenie, że sędzia posiadający immunitet jest bardziej niezawisły, jest bezpodstawne i nieuzasadnione żadnym argumentem. Znamy tylko powtarzane frazesy, ale niestety nie ma na to żadnych dowodów, a wręcz przeciwnie... dowiadujemy się, że sąd broniąc swoich przywilejów podważa sens swojego istnienia, bo dowiadujemy się, że sprawiedliwy wyrok nie istnieje, a immunitet sędziowski jest tego dowodem. Powoływanie się na argument, że przestępcy mogą zastraszyć sędziego postępowaniem karnym jest co najmniej zabawne. Gdyby sędzia miał coś na sumieniu ciężko byłoby go skazać, a tym bardziej, jeżeli oskarżycielem byłby przestępca. Doskonale znamy solidarność lekarską tym samym solidarność sędziów jest niewątpliwa, zwłaszcza w obliczu ostatnich wydarzeń obrony sędziów stalinowskich i powoływaniu się w tych okolicznościach na zasadę nie działania prawa wstecz. Tylko o jakim prawe sędziowie mówią, które nie działa wstecz, bo prawo nie zabijaj obowiązuje z tego co wiem to od czasów Mojżesza.
Pisząc -"ustawodawca w jakimś akcie prawnym używa dwóch odmiennych słów: "immunitet" i "przywilej" oznacza to, iż ma na myśli dwie odmienne instytucje prawne" - równie moglibyśmy pisać, że używając król i monarcha odmiennie mielibyśmy dwie inne instytucje prawne. A jeszcze lepiej w porównaniu z wyrażeniem nas interesującym, gdyby odmiennie rozumieć długopis od angielskiego słowa ball pen. Nawet interpretacja prawna nie jest w żaden sposób rozróżnić immunitet od przywilej, bo musiałaby zrobić podział, że długopis to zbiór niebieskich długopisów, a ball pen to zbiór czarnych długopisów, a to jest niestety absurdalne i bezsensowne. Jeżeli istnieje taki podział to jest błędny i świadczy o poziomie intelektualnym tych, którzy to stworzyli. Znamy takie niefunkcjonalne przepisy z historii jak biegnący goniec 100 metrów przed samochodem by ostrzegać innych uczestników ruchu o nadjeżdżającym pojeździe.
Grandlogika

Grandlogika — zarzucasz argumentum ad personam, ale sam bez winy nie jesteś. Przedmówcom zwracam uwagę, że jak na razie ta dyskusja nie doprowadziła do merytorycznej (czytaj: encyklopedycznej, uwzględniającej różne poglądy) zmiany hasła. Rozek19 (odpowiedz) 23:11, 9 cze 2008 (CEST)

Chciałem zamilknąć, ale jedno skomentuję. Grandlogika, piszesz, że: Twierdzenie, że sędzia posiadający immunitet jest bardziej niezawisły, jest bezpodstawne i nieuzasadnione żadnym argumentem. Znamy tylko powtarzane frazesy, ale niestety nie ma na to żadnych dowodów, a wręcz przeciwnie.... Śliczna retoryka, ale niezasadna. Immunitet sędziego jest jedną z gwarancji jego niezawisłości, ale nie tylko przed uczestnikami postępowania (oskarżonymi, pozwanymi i in.), lecz przede wszystkim przed organami innej władzy, mianowicie wykonawczej (sąd = władza sądownicza).
Grandlogika, czy ukończyłeś(aś) studia prawnicze? Rozek19 (odpowiedz) 23:19, 9 cze 2008 (CEST)

1) Skończyliśmy już dawno wycieczki personalne. Więc spóźniona uwaga.
2) "Śliczna retoryka, ale niezasadna. Immunitet sędziego jest jedną z gwarancji jego niezawisłości, ale nie tylko przed uczestnikami postępowania (oskarżonymi, pozwanymi i in.), lecz przede wszystkim przed organami innej władzy, mianowicie wykonawczej (sąd = władza sądownicza)."
Dziękuje za uznanie, ale właśnie to co podajesz obalam tym zdaniem, który wcześniej cytujesz. A znieść immunitet sędziowski należy i każdy inny, bo jak wspomniałem stwarza poczucie bezkarności sędziego, a w żaden sposób nie wzmacnia jego niezawisłości. Sędzia współpracuje z władzami wykonawczymi, ale jeżeli władza wykonawcza odkryła przestępstwo lub wykroczenie sędziego powinien podlegać tym samym prawom co zwykły człowiek, a oczywiście inny sędzia oceni czy były zasadne czy nie. Nie widzę szczególnego argumentu w tym co napisałeś Rozek19? Immunitet to zwykły przywilej, który pozwala na nadużycia. W niczym nie poprawia niezawisłości sędziego, a wręcz przeciwnie, zezwala na nadużycia sędziego, który czuje się bezkarny i może brać łapówki za właściwy wyrok. Ale zostawmy to na razie, bo to czy należy znieść immunitet jest inną kwestią.
Kwestią dla mnie oczywistą jest, że błędem logicznym jest twierdzenie, że "immunitet jako przywilej to błąd logiczny".
Grandlogika

Wyrażasz pogląd (jeden z wielu). Każdy powinien mieć odzwierciedlenie w neutralnej Wikipedii. Dla mnie EOT. Rozek19 (odpowiedz) 16:10, 10 cze 2008 (CEST)

W takim razie uzupełniam jeszcze raz mój "pogląd" o żródła.

Słowo "immunitet" pochodzi z łaciny od słowa "immunitas" i oznacza "przywilej" lub "wolny od czegoś" np. od obowiązku, podatków! Żródło: SŁOWNIK ŁACIŃSKO-POLSKI. Immunitet według "Podręczny Słownik Wyrazów Obcych" W. Kopaliński, to prawo (przywilej) niepodlegania temu, co ciąży na innych i nieczynienia tego do czego inni są zobowiązani! P.S. Poprzez powyższą retorykę bronię aksjomatu: "immunitet to przywilej". Grandlogika

Uwagi

Tekst trzeba CAŁKOWICIE przerobić. Z jednej strony napisany jest trudnym językiem, trudno zrozumiałym nawet dla mnie - z drugiej brak podstawowych informacyj, np. do kiedy trwa ochrona przez immunitet osobisty, jaka była historia rozwoju immunitetu w III RP itd.

Janusz Korwin-Mikke 5.173.130.145 (dyskusja) 01:57, 6 lis 2022 (CET)